Trochę mojej historii :)

01:49 Petunia 8 Comments

Moja słabość do kwiatów zaczęła się od momentu, w którym pierwszy raz je zobaczyłam, można więc powiedzieć, że była to taka więź "od pierwszego wejrzenia". Nie mogłam się nadziwić, jak widziałam je gdzieś na łące czy polanie, a także w sklepach. Nawet zwykłe stokrotki, sprawiały mi frajdę, gdy mogłam z nich zrobić wiatek lub bukiet dla mamy. Im byłam starsza tym bardziej się do nich przekonywałam. Z kwiatów ciętych, najbliższe memu sercu są piękne, tradycyjne, czerwone róże. Dużo osób twierdzi, że są one oklepane, jednak według mnie mają w sobie coś niezwykłego, zwłaszcza gdy dostaje się je od ukochanej osoby. Na drugim miejscu postawiłabym tulipany, szczególnie w fazie rozkwitu.
      Przełomowym wydarzeniem był moment, kiedy moja ciocia dostała pracę w kwiaciarni. Zaczęłam ją odwiedzać i widząc jak tworzy kompozycje, które mnie zachwycały, po raz pierwszy pomyślałam o sobie jako przyszłej florystce. Jednak była to myśl, którą często gdzieś tam gubiłam, pośród codziennych zajęć, ale praktycznie za każdym razem, gdy byłam w jakiejkolwiek kwiaciarni, wracała. Po pewnym czasie i pod czujnym okiem Ani, miałam możliwość ozdobić swoją pierwszą różę i stworzyć pierwszy bukiet. Prawdę mówiąc, nie był on świetny, ale czerwona róża ozdobiona białym woalem idealna! :)
      Moje kolejne zderzenie z pracą przy kwiatach i kompozycjach dekoracyjnych, miało miejsce jakieś 7 miesiące temu, gdy zapisałam się na kurs florystyczny z UP. Zapoznałam się z bukieciarstwem, florystyką ślubną i żałobną. Pomimo miłej atmosfery w trakcie trwania kursu i dobrej nauczycielki, niestety nadal nie posiadam "pewnej ręki" do tworzenia kompozycji, szczególnie bukietów. Mały nakład finansowy, sprawił, że kwiatów starczało zaledwie dla każdej z Pań, dlatego każda praca była możliwa do wykonania tylko jeden raz.
      Miałam również możliwość pomagania w dekorowaniu domu panny młodej i Kościoła, gdzie odbywały się zaślubiny. Moim zadaniem było ozdobienie serc wiszących na krzesłach nowożeńców i ławek białym woalem. Myślę, że taka pracę wykonywałabym z czystą przyjemnością i wierzę, że nadejdzie taki moment, kiedy będę mogła realizować swoją pasję! - czego życzę każdemu z osobna. :)
       A teraz...jestem na drugim semestrze FLORYSTYKI :) 


instagram: https://instagram.com/petuuniia_

Zapraszam również na facebook'a ! :)

8 komentarzy :

  1. Piękny zawód! Ja ukończyłam poziom podstawowy (I i II stopień) w krakowskim MCEF, ale nie pracuję jako florystka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również myślę o II stopniu w kolejnym etapie edukacji :) i obecnie też nie pracuję w tym zawodzie, ale zamierzam to zmienić w odpowiednim momencie :)
      ciepło pozdrawiam :)!

      Usuń
  2. Super! Podążasz za swoja pasja i marzeniem. Piękna sprawa. Też kocham kwiaty. Na osiedlu mamy cudowna kwiaciarnię. Całą ciążę chodziłam niemalże codziennie - zapach kwiatów mnie uspokajał, a obcowanie wśród nich sprawiało tyle radości :) Domyślam się, że taka praca musi być bardzo przyjemna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Przebywanie wśród kwiatów to naprawdę przyjemna sprawa :)
      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Piękną masz pasję:-) Kwiaty są niezwykłe, takie kruche i ulotne, ja niestety, jakoś "nie mam ręki do kwiatów", ale lubię, gdy są w moim otoczeniu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiaty naprawdę dobrze wpływają na nastrój, także warto mieć je chociażby w wazonie :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Fajnie, że znalazłaś to co lubisz i zmierzasz w tym kierunku.
    Mój syn uwielbia kwiaty :)
    I te na łące i te w doniczkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do (właściwie) niedawna naprawdę nie wiedziałam za co się zabrać, ale na szczęście poznałam odpowiedz i życzę tego każdemu :)
      Super ! dzieci to naprawdę mają różnorodne 'zainteresowania' :)

      Usuń